Rzuciłem okiem z nudów na Amazon Prime Video i moją uwagę przykuło „Archiwum”. Całe szczęście, że zdecydowałem się dać mu szansę, bo okazał się świetną produkcją. Poniżej słów kilka o filmie.
Fajne spojrzenie na dwa tematy
Reżyser Gavin Rothery w „Archive” na warsztat wziął dwa tematy: sztuczną inteligencję (AI, z ang. artificial intelligence) i próby człowieka do bycia nieśmiertelnym. I obydwa fajnie przedstawił.
Jest rok 2049. Naukowiec – robotyk George Almore (w tej roli bardzo dobry Theo James) pracuje w odludnej jednostce badawczej nad opracowaniem sztucznej inteligencji. W wypadku zginęła jego żona (świetna Stacy Martin) i George nie może z tym pogodzić. Technologia pozwala już po śmierci człowieka na przechowywanie przez pewien ograniczony czas jego świadomości (i ciała) w czymś w rodzaju lodówki. Jak pewnie się już domyśliłeś, naukowiec pragnie przenieść świadomość żony w „ciało” robota, by dalej z nią być, nie stracić jej już nigdy.
Fajnie ukazano kilka robotów, które są na różnym poziomie AI („umysłowego”) i równocześnie zaawansowania technologicznego („fizycznego”). Nasz bohater intelekt pierwszego robota (wygląda dość topornie, nawet nie ma rąk i nie mówi) ocenia na 6 – letnie dziecko, drugi (dalej to chodząca „skrzynka, ale na dwóch nogach, zadziorna, uparta, pomysłowa) to szesnastolatka, a trzeci ma już być w pełni dojrzały (wygląda najpierw jak robot humanoidalny, a pod koniec całkiem jak żywy człowiek, tylko bardzo… blady).
Pierwszy robot najmniej nas zajmuje. To w zasadzie „robocie dziecko”: nie mówi, chce oglądać bajki, tęskni za „tatą”, gdy go nie ma, robi nieodpowiedzialne rzeczy (jak wyjście na deszcz).
Druga maszyna pokazuje co chwilę swoje emocje. Czasem jest to strach, innym razem ciekawość. Pojawia się także zazdrość o trzecią AI, której George poświęca najwięcej czasu i która ma być najdoskonalsza. Pokazuje cechy typowo ludzkie, by w końcu z bezradności i rozpaczy wejść do… aaa, sam zobaczysz w filmie.
Trzecia AI od samego początku jest w pełni ludzka; gdy budzi się do życia całkiem przerażona, nie rozumiejąc czym jest, gdzie jest, co się dzieje. Choć wie, że jest maszyną, zachowuje się jak człowiek: czuje, smakuje, śmieje się, smuci, martwi, przeklina, gdy się zdenerwuje. Walcząc o siebie, nie zawaha się nawet chwycić za broń…
Zaskakujące zakończenie
Film kończy się dość kontrowersyjnie. Niektórzy widzowie oceniają finał negatywnie, jednak większość jest zachwycona. Ostatnia scena filmu wbija w fotel i robi „bałagan” w głowie. Końcówka wywala fabułę do góry nogami. Musisz od nowa główkować nad całością. Aj, nic więcej nie powiem, bo za dużo zdradzę. W każdym bądź razie dla mnie zakończenie jest rewelacyjne.
Krótko: film zdecydowanie wart obejrzenia! Można by powiedzieć, że to stare dobre sci-fi. Nie ma tutaj wartkiej akcji i fajerwerków. Jest za to doskonały klimat, świetna muzyka, ciekawie przedstawione roboty i AI.
Ten obraz zmusza nas do refleksji nad różnymi tematami: próbą przedłużania ludzkiego życia, etyką tworzenia i unicestwiania inteligentnych maszyn i w ogóle sensu ich budowy. Jako ludzkość, uparcie dążymy do stworzenia prawdziwej (w pełni samoświadomej) sztucznej inteligencji oraz do życia wiecznego – raczej nie ciałem, ale „cyfrowym duchem”. Czy to mądre marzenia? Czy warto do nich dążyć? Po seansie te myśli trochę Cię podręczą. I bardzo dobrze!
Dodaj komentarz