Test Coopera to świetny sprawdzian formy. 12 minut ciągłego biegu na maksimum możliwości. Dokładnie rok wcześniej (25 maja 2024) przebiegłem 3060 metrów, pierwszy raz łamiąc 3 km. 24.05.2025 przyszła pora na sprawdzenie, czy dalej się poprawiam na tym dystansie.
Uniwersytecki Klub Sportowy Uniwersytetu Jagiellońskiego zorganizował test na stadionie lekkoatletycznym MOS Kraków „Zachód” (pl. Na Groblach 23). Jedno okrążenie ma 300 metrów, co może nie jest optymalne dla osiąganych wyników, ale różnica względem pełnowymiarowej bieżni najpewniej nie jest zbyt znacząca.

Przyjechałem na miejsce na rowerze. Co prawda rozgrzałem się nieco dojazdem, ale i tak przeprowadziłem przed startem porządną rozgrzewkę: ponad 2 km biegu, trochę ćwiczeń, kilka przebieżek. Stanąłem na starcie z jedną z grup i ruszyliśmy.
Choć to tylko 12 minut biegu, to trzeba jednak mieć jakiś pomysł i strategię. Nie można lecieć w trupa od samego startu. Z drugiej zaś strony, nie ma sensu zbytnie oszczędzanie się, bo krótki finisz nie wystarczy, żeby dać z siebie wszystko i uzyskać dobry wynik. Oczywiście wiele zależy od doświadczenia osoby startującej. Jeśli ktoś nie biega i robi Test Coopera pierwszy raz, to powinien lecieć ostrożnie i z wyczuciem. Na pewno pierwszą połowę spokojniej, a jeśli będzie z czego przyspieszyć, to warto to zrobić w drugiej połowie. Natomiast jeśli ktoś już dłużej biega, to warto ruszyć mocno i starać się biec stałym tempem kilka sekund na kilometr szybszym niż to, które mamy na 5 km. U mnie było to tempo 3:50 na kilometr.
Pobiegłem zgodnie z planem. Nie oglądając się na innych, gnałem swoim rytmem. Niemal stałym. Średnie tętno 164 uderzenia serca na minutę, a maksymalne (na finiszu) 175. Myślę, że to jakieś 2-3 uderzenia mniej od mojego obecnego maksymalnego, które wynosi około 177-178 ud/min. Oczywiście dobrze wykonany „kuper” to wysiłek prawie w całości powyżej progu mleczanowego, więc musi boleć.
Rok temu miałem 3060, a teraz zrobiłem 3125 metrów. Wow! Super poprawa.

Co teraz? Wiadomo: apetyt rośnie w miarę jedzenia. Marzy mi się złamanie kolejnej granicy, czyli 3200. Ale czy już za rok się uda? Zobaczymy. Niby wydaje się, że to tylko 75 metrów dalej i tempo na kilometr o 5 sekund szybsze (3:45). Zatem wystarczyłoby zrzucić jakieś 2 kg tłuszczu i gotowe. Albo skupić się bardziej na treningu pod 5 km. Obecny sezon podzieliłem na dwie części: wiosenna z głównym startem maratońskim i jesienna z półmaratonem. Dumam, czy w przyszłym roku nie zrobić testowo trójpodziału i dodać jeszcze nieco krótszą część „szybkościową”, właśnie pod Test Coopera i 5 km. Zobaczymy, jak to wyjdzie w praktyce.


Dodaj komentarz